"Król kruków" Maggie Stiefvater - recenzja

Tytuł: Król kruków

Autor: Maggie Stiefvater

Wydawnictwo: Uroboros




Szesnastoletnia Blue Sargent wychowała się w rodzinie wróżek, otoczona magią. Sama jednak nie jest wrażliwa na magię. Wychowała się bez ojca, ale także bez żadnego innego mężczyzny.
Pomimo faktu, że główna bohaterka nie jest wrażliwa na magię, posiada inną wyjątkową i zaskakującą cechę - wzmacnia, potęguje to co widzą i słyszą inni.
Blue od urodzenia wie, że kiedy pocałuje tego kogo szczerze pokocha ta osoba umrze. Dlatego kiedy po raz pierwszy ma wizję, gdzie pojawia się chłopak, jest przerażona. Jedna z ciotek tłumaczy bohaterce, że wizja, którą widzą osoby nie magiczne może oznaczać tylko jedno - ta osoba, którą zobaczyła zginie przez nią.

Gansey, Adam i Ronan, trzej przyjaciele z elitarnej szkoły dla chłopców, od pewnego czasu szukają pewnej linii mocy Króla Kruków.  To dzięki nim, pozornie ciche i spokojne miasteczko staje się miejscem niezwykłych zdarzeń.

Wszyscy razem trafiają do magicznego lasu, ale jak już tam wejdą... nic nie będzie takie same...



Przyznam się, że czytałam tą książkę niemalże miesiąc (z dwudniową przerwą na ACOWAR i lekturę). Nie potrafiłam się wkręcić w ten świat i fabułę. Odniosłam wrażenie jakbym w ogóle nie poznała bohaterów powieści pomimo rozbudowanej historii każdego z nich. Dopiero na ostatnich 50/100 stronach zaczęłam się wkręcać, zaczęła mnie ta książka ciekawić.

Plusem książki są na pewno rozbudowane historie bohaterów, ale tak jak wspomniałam wyżej, nie miałam poczucia, że ich znam. Bardzo fajny pomysł miała autorka na intrygę zawartą w książce, aczkolwiek... mi osobiście wydaje się to trochę nie udane. Miałam wrażenie, że akcja rozwija się trochę za wolno, ale jest to moja subiektywna opinia. Minusem na pewno są przydługawe opisy każdej najmniejszej rzeczy oraz podkreślanie statusu majątkowego każdego z bohaterów. Rozumiem podkreślać to raz, dwa nawet trzy, ale żeby za każdym razem gdy jest do tego sposobność? No szału można dostać.
Jednakże ostatnie kilkadziesiąt stron ratuje sytuacje. I tu mam problem...

Z jednej strony jestem ciekawa, jak potoczę się losy bohaterów, ale z drugiej... jeśli miałabym kolejną część czytać przez miesiąc to chyba podziękuje. Napiszcie mi w komentarzu co sądzicie. Powinnam przeczytać następny tom, czy raczej olać sprawę i mieć spokój? Czy akcja się rozwija i przyspiesza?



     Moja ocena:
✯✯✯✯✯✰✰✰✰✰

Komentarze

  1. Mi niby się podobała książka, ale czytałam ją chyba z pół roku i naprawdę opornie. Nie wiem dlaczego... Właśnie faktycznie momentami przynudzała i była taka... Nie do końca wiedziałam, o co chodzi i do czego to wszystko dąży. Ale chyba odnowię sobie ten tom i jeszcze przeczytam...
    Pozdrawiam
    http://wyrwane-z-wyobrazni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Saga o Braciach Benedictach Joss Stirling - recenzja pierwszych trzech tomów

ACOTAR i ACOMAF Sarah J. Maas - recenzja

"Rozgrywka" J.Sterling - recenzja przedpremierowa